niedziela, 9 grudnia 2018

Od Naomi C. D Shira



-Jak się tu znalazłaś?-zadała mi bolesne pytanie, przez co popadłam w myśli o rodzinie.
-Naomi?
-Co... a tak... długa historia
-No weź- w tej chwili zobaczyłam starego słonia bez połowy lewego rogu
-Zobacz... lubisz ryzyko- uśmiechnęłam się chytro.
-Nie -zobaczyła słonia- Nie, nie, nie chyba, nie masz na myśli- zanim zdążyła dokończyć zdanie, ja rzuciłam się na grzbiet słonia i rozdrapywałam skórę. Nagle słoń stanął na dwóch nogach i mnie zrzucił. Wbił mi róg w grzbiet, przez co miałam głęboką ranę. Jednak adrenalina, głód, zabawa i ryzyko nakręcały do działania. Złapałam słonia za szyję i rozgryzłam mu żyły. Jednak musiałam trzymać z około 20 minut wierzgającego się słonia, ponieważ miał grubą skórę. W końcu padł.
-Jeny, wierz, jak się wystraszyłam?!
-Nie, ale pomóż mi go przetargach do obozu
-Ok- ja złapałam za tylne nogi a Shira za przednie i słoń zaczął się przesuwać.

-Ale po co karmić stado to należy do myśliwych stada
-Wiem, ale nie jestem samolubem...-targałyśmy zwierzę do obozu, co zajęło pół dnia, a ja dalej nie zwracałam uwagi, na sądząc po krwi z rany zadanej przez słonia. Zostawiłyśmy słonia na środku obozu, a maluchy od razu przybiegły jeść. Zawołałyśmy resztę stada, ja wzięłam cząstkę nogi i poszłam do jaskini, w której chwilowo spałam. Znajdowała się koło pustych na razie jaskini Avatari, Weeda i Rodrigo. Położyłam się na i zasnęłam.

---Rano---

Obudziłam się i jak co dzień budząc się, czułam zapachy ziół i kwiatów leczniczych, ale coś mi nie grało między tylną łapą a brzuchem miałam bandaż. Nie mogłam ruszać lewą tylną lapą. Przyszła Shira i powiedziała...

Shira?

PS: Opowiadanie ma 219 słów, jeśli są błędy sory za to.

1 komentarz: