niedziela, 9 grudnia 2018

Od Naomi C. D Orion


-Dobrze-Odpowiedziałam tygrysowi-a mogę iść dziś do lwiej doliny?
-Hmmmmm...możesz, ale nie atakuj silnych ofiar.
HaHa chyba śnisz.
-Super! Wrócę wieczorem-wybiegłam z jaskini i pobiegłam do lwiej doliny, podróż trwała kilka godzin. Gdy dotarłam od razu zobaczyłam stada gnu, gazel, zebr i guźców były tam także samotnie spacerujące nosorożce, słonie, zające, żyrafy i kojoty. W oko wpadł mi zając i nosorożec. Zając był młody i soczysty, a nosorożec wielki i około 2 lat. Zaczęłam od zająca, pogoń trwała, były ostre zakręty aż go złapałam, zaczęłam zajadać się soczystym mięsem. Potem rzuciłam się na nosorożca. Złapałam za gardło i zabiłam. Pomyślałam, że zaniósł go Orionowi, w końcu dzięki niemu żyję. W czasie gdy rozmyślałam nad nosorożcem podkłady się hieny. Gdy usłyszałam ich śmiech złapałam nosorożca i ciągnęłam go w stronę jaskiń. Hieny podążały za mną, a gdyby mnie zaatakowały chyba nie dałabym rady, przewyższały mnie liczebnością. Nagle hieny skoczyła w moją stronę, ale ja w porę się zorientowałam i odskoczyłam, po tym wszystkie się na mnie rzuciły, złapały mnie za łokieć łapy i rozdarty ranę. Złapałam nosorożca i szybko popędziłam jak tylko mogłam, przestały mnie gonić, gdy wyczułam zapach wielkich kotów. Ja mogłam spokojnie dojść do jaskini. Postanowiłam mu nie pokazywać rany i weszłam do jaskini rzuciłam mu nosorożca.

-To w podziękowaniu za uratowanie przed kalectwem

-Dzięki, akurat byłem głodny miałem iść na polowanie

-Spokojnie starczy na jakieś 3 tygodni dla 7 osób, a dla 1 na 16 tygodni-dobrze, że sobie nie przypomniał o zakazie... Poszłam na moje łóżko i zasnęłam.




•○●Rano●○•

...




? ^Orion^ ?

Od Naomi C. D Shira



-Jak się tu znalazłaś?-zadała mi bolesne pytanie, przez co popadłam w myśli o rodzinie.
-Naomi?
-Co... a tak... długa historia
-No weź- w tej chwili zobaczyłam starego słonia bez połowy lewego rogu
-Zobacz... lubisz ryzyko- uśmiechnęłam się chytro.
-Nie -zobaczyła słonia- Nie, nie, nie chyba, nie masz na myśli- zanim zdążyła dokończyć zdanie, ja rzuciłam się na grzbiet słonia i rozdrapywałam skórę. Nagle słoń stanął na dwóch nogach i mnie zrzucił. Wbił mi róg w grzbiet, przez co miałam głęboką ranę. Jednak adrenalina, głód, zabawa i ryzyko nakręcały do działania. Złapałam słonia za szyję i rozgryzłam mu żyły. Jednak musiałam trzymać z około 20 minut wierzgającego się słonia, ponieważ miał grubą skórę. W końcu padł.
-Jeny, wierz, jak się wystraszyłam?!
-Nie, ale pomóż mi go przetargach do obozu
-Ok- ja złapałam za tylne nogi a Shira za przednie i słoń zaczął się przesuwać.

-Ale po co karmić stado to należy do myśliwych stada
-Wiem, ale nie jestem samolubem...-targałyśmy zwierzę do obozu, co zajęło pół dnia, a ja dalej nie zwracałam uwagi, na sądząc po krwi z rany zadanej przez słonia. Zostawiłyśmy słonia na środku obozu, a maluchy od razu przybiegły jeść. Zawołałyśmy resztę stada, ja wzięłam cząstkę nogi i poszłam do jaskini, w której chwilowo spałam. Znajdowała się koło pustych na razie jaskini Avatari, Weeda i Rodrigo. Położyłam się na i zasnęłam.

---Rano---

Obudziłam się i jak co dzień budząc się, czułam zapachy ziół i kwiatów leczniczych, ale coś mi nie grało między tylną łapą a brzuchem miałam bandaż. Nie mogłam ruszać lewą tylną lapą. Przyszła Shira i powiedziała...

Shira?

PS: Opowiadanie ma 219 słów, jeśli są błędy sory za to.