Po spotkaniu z Weedem na klifie miałam
wyrzuty sumienia że postanowiłam za nim iść z Avatari. Gdy
wracaliśmy postanowiłam zostać i posiedzieć w moim ulubionym
miejscu. Odprowadziłam razem z Weedem Avatari i wróciłam do
dżungli Weed dogonił mnie i spytał się
- Gdzie idziesz?-zapytał
- Nieważne-odpowiedziałam
- Ale jesteś mi winna zdradzić jedną
swoją tajemnice bo mnie śledziłyście!-spojrzałam błagającym o
pomoc wzrokiem na Avatari jednak ta nie mogła mi pomóc.
- Ok ok-byłam zmuszona mu powiedzieć
bo Avatari mi o nim opowiadała wole z nim nie negocjować-ok ale
obiecaj że nie pokażesz i nie powiesz tego co ci pokarze jasne?!
- Jasne-ruszył za mną z cwanym
uśmieszkiem
●●●2 godziny
później●●●
- Daleko jeszcze?-spytał zmęczony
- Nie to tu...-wyskoczyłam na drzewo i
wspieram się na jej większą i najwyższą gałąź a on za mną-to
tu... i to ta tajemnica zaczęłam cichutko śpiewać różnymi
głosami
- To ty śpiewasz?!?!?!
- Nie krzycz... tak śpiewam
- Nie wiedziałem, po twoim charakterze
myślałem że nie nawidzisz muzyki
- Tak więc wie o tym tylko ty i
Avatari
Wracaliśmy do stada zanim
przekroczyliśmy próg powiedziałam
- Jeśli komukolwiek to powiesz skończy
się to twoją śmiercią a ja odłączenie od stada, kpch? Pokiwał
głową i ruszyłam. Po dotarciu do celu położyłam się i zasnęłam
z wyczerpania.
●●●Rano●●●
Z wierzby stracił mnie lew z czarną
grzywą i zadrapanym okiem.
- Już po t....
- Alfa cie wzywa
- Grrrr masz szczęście!!! Rzuciłam
na niego wściekłe spojrzenie i Ruszyłam dokładnie do jaskini
Avatari.
- Czemu mnie wzywasz?
- Mam dla Ciebie misję
- Jaką?
- Martwi mnie przy granicy krąży obcy
lew, szpieguj go i poznaj jego zamiary jakie ma wobec stada jeśli
stwarza zagrożenie zlikwiduj go-rzekła
-Tak jest-odpowiedziałam
Ruszyłam w stronę gdzie go ostatnio
widziano do wąwozów ale zanim tam pobiegłam opłukałam się w
rzece by zmyć z siebie zapach stada. I Ruszyłam dokładnie tak jak
mówiono siedział pod skałą. Avatari nazywaną skałą demoo.
Przechodziłam koło niego a on powiedział
- Hej mała co tam?Jesteś do
schrupania-nie poderwał mnie byłam twarda ale cóż taka praca
zaczęłam udawać flirciarską kocicę.
- Hey, jak się nazywasz?-spytałam
podgryzając wargę i uśmiechając się.
- Jestem Jass-powiedział i wstał-A ty
jak się zwiesz?
- Naomi, dokąd należysz? Ja jestem
samotniczką
- Ja jestem od dwunogów wysłali mnie
z jakąś dziwną obrożą. Przyszedłem zgładzić stado potępionych
dusz. Mój kolega Bradney sęp mówił że prawie zabiła go biała
tygrysica taka jak ty-stanęłam wryta, wiedział że to ja. Rzucił
się na mnie lecz ja oderwałam mu ucho i końcówkę ogona. On
zaczął uciekać jednak dogoniłam go z trudnością. Zrobiłam mu
wielką ranę na grzbiecie ten przewrócił się a ja go zabiłam.
Nagle w jego pazurze znalazłam szaro-białe kupki futra z wzięłam
je i pobiegłam do stada. Weszłam do jej jaskini i opowiedziałam
jej wszystko
- Sprawa zamknięta Alfo-pokłoni łam
się lekko-ale znalazłam to między jego pazurami.
Pokazałam jej kępkę sierści.
- OMG to chyba sierść Nali!!!Zanieść
ją do Delegatów
Pobiegłam do Delegado i dałam mu
sierść prawdopodobnie nijakiej Nali. Zbadał je i powiedział
-Tak to sierść Nali
Pobiegłam zmęczona do jaskini
Avatari.
-T-t-tak t-to s-s-s-serść -coraz
bardziej się męczyłam gdy biegłam pewnie przez treningi. Avatari
chciała coś powiedzieć ale ja wyszłam i poszłam sobie do mojego
pionowo wykonanego tunelu i wskoczyłam tam.
-Naomi dasz rade musisz opanować
korkociąg!-zaczęłam się rozpędzić powoli zaczęłam odbijając
się od ścian wyżej i wyżej aż za mną zaczęło się robić małe
tornado z lodu później z niego miało utworzyć się zwierzę które
by atakowały tych co ona razem z nią niestety spadła próbowała
37 razy a i tak nie wyszło!!! Ostatni raz!!! I.... udało się
tornada powstał jeleń naturalnej wielkości opanowała to!!!
Usłyszała kopnięcie małej gruszki ziemi obrazu skoczyła w krzaki
i miała łapać za gardło gdy...
- Naomi stój!!!!!
- OMG sory Avatari. Tak wo gule czemu
mnie śledzisz?!?!- zapytałam się schodząc z niej
- Nie usłyszałaś ostatniego
zdania...
Avatari ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz