Nie wiedziałam, co przez ten czas ze
mną było, ale gdy obudziłam się, poczułam przyjemny zapach ziół.
Leżałam w przyjemnym i delikatnym leżu ze skór zwierząt. Obok
mnie leżał Weed, widocznie zmęczony. Chciałam się ruszyć, ale z
raną miałam małe problemy. Jednak odległość między nami była
niewielka, więc dałam radę i doczołgałam się do niego. Słodko
spał, jego masywne mięśnie jak i on odpoczywały, od czasu do
czasu poruszał przez sen swoimi dobrze zbudowanymi łapami. Ułożyłam
się blisko niego i wtedy obudził się.
- Dzień dobry - podarowałam mu miły
uśmiech - jak się spało?
-Dobrze, a jak Twoja rana?
- Bywało gorzej, zakładam, że to ty
mnie tu zaciągnąłeś?
- Tak, a co?
- I zakładam, że chcesz za to
kolejnego buziaka, tak?
Zbliżyłam swoje usta do jego
policzka, musnęłam go swoim językiem.
Weed?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz