- Przepraszam Thomas. - powiedziałam,
a po moim pysku zaczęły sączyć się łzy. Po jakimś czasie hałas
walki ustał, a ja dalej przy nim leżałam. Postanowiłam zmienić
pozycje, więc po prostu usiadłam trącając co chwile zwłoki łapą.
Przecież wiem co się stało, straciłam przyjaciela. Nie mogłam mu
nawet pomóc.
- Wszystko dobrze? - usłyszałam za
sobą męski głos. Odwróciłam pysk w stronę głosu. Zdałam sobie
sprawę, że moje ciało całe jest w krwi chłopaka, w krwi Thomasa.
Znowu zaczęłam się trząść, moje oczy już wyschły. Nie miałam
czym płakać.
- Nic nie jest dobrze. - warknęłam
oplatając ogonem rękę mojego zmarłego przyjaciela. W pewnym
sensie się bałam, przede mną właśnie stał ogromy czerwony lew,
a ja nie miałam nawet ochoty się bronić. Pozostało mi tylko czekać
na ruch kota przede mną.
Weed ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz