niedziela, 25 listopada 2018

Od Korianny C.D Weed'a


Szczerze powiem, że to najprzyjemniejsza chwila, jaką przeżyłam i szkoda mi było rozstawać się z Weed'em. Ale przecież, wcale nie musi się ze mną rozstawać. Umyłam tylko swój pyszczek, po czym powędrowaliśmy do mojego mieszkania. Robiła się późna noc, więc na niebie zawisł księżyc w pełni nad nami, rzucając intensywne jaskrawe światło. Moje mieszkanie było na widoku.
- No to dobranoc- powiedział Weed.
- Przenocujesz u mnie- zaproponowałam i zanim Weed zdążył cokolwiek powiedzieć, oplątałam swoim ogonem jego szyję i ciągnęłam go ze sobą.
Aż do mojego leża ze skóry. Weed ułożył się wygodnie, a ja wtuliłam się w niego- patrzył na mnie swoim łobuzerskim wzrokiem. Weed położył łapę na moim biodrze, delikatnie ściskał, aż do mojego pośladka.
Ucałował mnie na dobranoc i obaj zasnęliśmy.Nie śniło mi się nic nadzwyczajnego- a dzień zaczął się od tego, że Weed zbudził mnie długim liźnięciem w policzek.
- Dzień dobry, kochanie.
- Hej, mój ty książę- pocałowałam go w usta- będziemy musieli kiedyś to powtórzyć.
- Kiedy tylko chcesz- oznajmił Weed, objął mnie swoją mocną łapą pod szyją i podarował mi mocny i namiętny pocałunek.
- To co teraz robimy? Praca, a później?

Weed?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz