Wycofał się. Czyżbym go zniechęciła?
Ups. Jednak odstraszam swym odrażającym wyglądem.
Gdy zjadłam spokojnie posiłek
postanowiłam się zdrzemnąć. Poszłam w tym celu do lasku, który
był obok i wskoczyłam na średniej wysokości drzewo. Długo sobie
nie poleżałam, bo usłyszałam mocne kopnięcie w drzewo.
Odwróciłam się i dostrzegłam trzy zebry kopiące w drzewo. Jedna
z nich złapała za gałąź, na której leżałam, a inna dodatkowo
kopnęła w pień. To wywróciło mnie z równowagi i spadłam pod
kopyta zwierząt. Nie wiem, co się działo dalej; straciłam
przytomność, a ostatnim moim widokiem były kopyta zwierząt.
Musiałam mocno oberwać. Wszystko zapewne przez moją ofiarę, którą
zabiłam wcześniej. Byłam zła i zirytowana w środku na zwierzęta;
zebry miały pecha. Zapamiętałam ich zapach. Łatwo będzie mi je
potem dorwać.
Pamiętam jedynie przeszywający ból,
a po jakimś czasie jakbym odpłynęła z tego świata. Snuły mi się
myśli o stadzie zebr, które zaczęło mnie deptać mimo mej
samoobrony. Moje wszystkie moce jakby wysiadły i nie mogłam
zniszczyć ich myślami.
Obudziłam się w nieznanym miejscu,
jakby szpitalnej jaskini. To znaczy, że zostałam uratowana i chyba
żyję. No dobra, los tak chciał.
Otworzyłam szerzej oczy i pierwszą
osobą, którą ujrzałam był Orion. Dlaczego akurat on? Mógł to
być każdy.
Nie wiedziałam co powiedzieć, ale on
szybko zaczął konwersację:
– Żyjesz, to dobrze. Narkoza
zadziałała. Twoje żebra były w bardzo złym stanie...
Miałam przez chwilę kminę kim on
jest i po chwili przypomniało mi się, że mamy frakcje medyków.
– Jesteś medykiem? - spytałam
odbiegając od tematu.
– Tak. Inaczej bym ci nie zrobił
operacji i usunął połamane żebra...
Podniosłam się i poczułam chwilowy
ból, który po chwili przestał. Kurde, faktycznie musiało być
wcześniej źle.
– Nie powinnaś teraz biegać.
Poczekaj kilka dni, aż ci się zagoi i staraj się nie przemęczać.
Poczuj się lepiej i uważaj.
Spojrzałam na niego spod łba, po czym
odwróciłam głowę ku niemu.
– Całe życie w długach...
Dziękuję, że mi pomogłeś. Znajdę tylko te zwierzęta, a
rozszarpię wszystkie... - odparłam z niesamowitym spokojem.
Po chwilowym myśleniu dodałam:
- Nie wiem, co by się dalej ze mną
stało, gdyby ktoś po mnie nie przyszedł. Ah, powinnam ci to jakoś
wynagrodzić... jakieś pomysły? - zarzuciłam krótko, by mieć to
już z głowy.
Teraz tylko musiałam wymyśleć coś,
jak miałam zamiar odpłacić się za ten dług i prawdopodobne uratowanie życia. Nie chciałam mu więcej wchodzić w paradę, a tu
masz ci los. Za każdym razem magicznym sposobem zjawia mi się na
drodze i dzieją się różne, dziwne sytuacje.
Orion?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz