Gdy zapoznałam Weed'a, Rodrigo gdzieś
odchodził. Odwróciłam głowę w jego stronę.
- Hej, Rodrigo! Czekaj, dokąd
idziesz?!- zawołałam za nim, a on zatrzymał sie i odwrócił. Ja i
Weed pobiegliśmy w jego w kierunku.- Coś się stało?
- Nic się nie stało- rzucił krótko
Rodrigo...widać, że biedaka coś gnębiło.
- A ja coś widzę, że coś cię
gryzie, staruszku- powiedział Weed. Spojrzałam na młodszego od
Rodrigo a starszego ode mnie samca i zaprzeczyłam.
- On nie jest staruszkiem, jest nadal
doskonałym zabójcą!
Rodrigo widocznie czekał na nas, aż
skończymy nawijać na jego temat.
- Chodź z nami- zaproponowałam- Weed
właśnie rzucił pomysł, żeby pójść coś zjeść.
Weed posłał przekonujący wzrok w
stronę Rodrigo, a on nie okazał ani krzty uczuć.
- No dobrze- zgodził się, ale w tym
momencie pojawiła się Alfa. Szablo zębna Tygrysica zabrała
Weed'a, mówiąc że ma do niego sprawę. A więc znowu zostaliśmy
sami. Ja i Rodrigo... znowu.
- Słuchaj, młoda damo...
- Proszę, mów mi Korianna.
- Nie przerywaj mi! Jesteś młoda, idź
zapoznaj się z młodszym kolegą, koleżanką a nie z takim
staruchem...
- A teraz proszę cię, teraz ty mi nie
przerywaj- odpowiedziałam, naśladując z marnym skutkiem jego
stanowczy głos, zaśmiałam się z tego- Nie jesteś stary, wmawiasz
to sobie, albo robisz to, aby mnie odpędzić, po drugie nie
interesują mnie młodzi... wolę obracać się w starszym
towarzystwie, bo wtedy mam do czynienia z kimś poważnym i
dojrzalszym...
Rodrigo słuchał tego wszystkiego w
milczeniu.
- Potrafię się zachować poważnie,
jak ty... Weed też widać jest starszy..dojrzały... nie potrzebuję
tutaj małego szczeniaka, który będzie rzucał nawijkę o tym jaki
jest umięśniony, zabawny... takie puste gadanie i to mnie nudzi-
zakończyłam i czekałam tylko na reakcję Rodrigo.
Rodrigo ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz