Całe szczęście udało mi się uciec.
Teraz dzień po tym, jak zostałam tu przyjęta, dostałam swoje
stanowisko i obowiązki. Noc spędziłam ozięble, ponieważ jednak
brakuje mi tego dobrego towarzystwa innych kotów podczas snu w tym
zapomnianym przez boga miejscu ludzi. Zimno mi było, to odczuwałam
na pewno a może to przez stres spowodowany zmianą miejsca? Ale
bogom dziękuję, że ten dzień rozpoczął się od radosnego śpiewu
ptaków, ciepłych promieni słonecznych oraz orzeźwiającym
powietrzem, który ciągnął się od strony gór. Wystawiłam głowę
na zewnątrz aby dokładnie obejrzeć okolicę. Była tętniąca
życiem. Ziemia była wilgotna po nocnej ulewie, ale to nie był dla
mnie problem. Tym owym problemem było pojawienie się zapachu
jakiegoś samca! Dużo starszego ode mnie. Korianna spokojnie...
Pewnie przyszedł się z tobą zapoznać.. Podacie sobie łapy,
przedstawicie się i odejdziecie w swoją stronę - ale tak trudno
było mi to wmówić, że to było nie do pojęcia. Czarną grzywę
samca zobaczyłam, gdy dotarłam w stronę polany. Siedział,
pochylał się nad martwą sarną.. Grubo starszy, umięśniony i
okalony gęstą czarną grzywą. Gdyby mu się tak przyjrzeć, można
u niego dostrzec pustą dziurę w oczodole. Samiec musiał wiele
przeżyć... Zaryzykować spotkanie z nim?
Rodrigo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz