czwartek, 22 listopada 2018

Od Rodrigo C.D Korianny

Weed jak zawsze, nie miał czasu nacieszyć się towarzystwem. Dziwiło mnie to alfa cały czas powierzała mu masę zadań, a to przecież ja byłem Betą a nie on. Nie wiedziałem dlaczego tak jest, jednak nie przeszkadzało mi to, że moje obowiązki to pilnowanie terytorium, oprowadzanie nowych i doradzanie niedoświadczonej jeszcze alfie. Korinna zaczęła swoją przemowę, a ja usiłowałem stwarzać pozory, że ją słucham. Nie powiem była ładną samicą, dlatego usiłowałem ją odgonić nieco od siebie. Była młoda, różnica wieku jaka między nami występuje jest kolosalna. Nie odpowiedziałem jej tylko ruszyliśmy dalej, ominęliśmy bagna i w końcu dotarliśmy do wulkanu.
- To miejsce było ulubiony miejscem dawnej alfy Lwia dolina, a tam u podnóża wulkanu mieszka Avatari. 
- Lwia dolina jest całkiem ładna, wolę to miejsce od sawanny a ty gdzie mieszkasz ?
-  Jako, że zawsze muszę być blisko przywódczyni to moja jaskinia jest również tutaj.
Poszliśmy w stronę wulkanu po czym weszliśmy do mojej jaskini. Było to miejsce mroczne, nic specjalnego, posłanie ze skór zwierząt i jakieś czaszki i kości. 
- Mroczno .. - stwierdziła.
- Lubię mieć spokój, ciszę i ciemność ... tu będziesz mogła mnie spotkać, reszta stada może szukać domu w dżungli. - odparłem 


Korinna? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz