piątek, 23 listopada 2018

Od Naomi C.D Avatari


Avatari zaprosiła mnie na wspólne patrolowanie terenu w tej chwili na jej głową przeleciał Speech i wylądował mi na grzbiecie.
- Kto to?
- To Speech, mój towarzysz niedawno mnie odnalazł-Speech dziobnął mnie lekko w ucho-Przywitaj się tu możesz mówić
- To dobrze, cześć! Jestem Speech! A ty?-powiedział Speech
- Jestem Avatari. Opowiedz coś o sobie Speech
Speech zaczął opowiadać o sobie i jego historii. Gdy kończył krzaki zaszeleściły a z nich wyskoczył lew z rudo-brązową sierścią nie posiadający lwiej gęstej grzywę jak każdy dojrały samiec, lecz na tym miejscu znajdowały się indiańskie paski a za jego uchem było pióro. W oczy rzuciło mi się natychmiast że nie miał prawego oka a na nim było zadrapanie. Na łapach miał bransolety i tatuaże, na końcu ogona zamiast kłębek sierści płonący płomień. Jego pysk był umorusany,we krwi a łapa obficie krwawiła.
-Co się stało -spytała wstrząśnięta Avatari. On nie odpowiedział wysłałam Speecha na patrolowanie okolicy.
-Podtrzymuj mnie Avatari-powiedziałam i weszłam do umysłu Speecha dzięki temu mogłam słyszeć i widzieć to co on. Leciał i nagle zaniemówiłam... pięciu ludzi z dwóch kosami i dwóch z mieczami a piąty z sępem cięło krzaki i ruszało w naszą stronę. Wyszłam z umysłu Speecha i kazałam szybko wracać.
- Ludzie...są na waszym ternie-powiedziałam
- Ilu ich jest?
- Pięciu idą w naszą stronę
- Wejdźmy w krzaki-zaczęła pchać Lwa w Stone krzaków pomogłam jej i same weszłyśmy. Zbliżała się aż dotarli pod krzaki.
- Gdzie ten głupi lew!!! Co zrobiliście?!-w tej chwili przyleciał Speech jednak niepodzielenie złapał go sęp. Zaczął mu wyrywać pióra a Speech zaczął piszczeć. Nie wytrzymałam i rzuciłam się na sępa. Dałam Speechowi znak by poleciał w krzaki. Najeżyłam się i naprężyłam a lew, Avatari i Speech serwowali to z krzaków. Rzuciłam się na 2 facetów z mieczem i rozdarta na strzępy a 2 z kosami uciekało rzuciłam się na nich i zabiłam. Mężczyzna podniósł leżący na ziemi patyk i zaczął z nim do mnie podchodzić rozpoznałam go był to mój były trener. Walnął patyki o ziemię trzy razy, wiedziałam co to znaczy. Położyłam się a on na mnie wsiadł. Ścisnął nogi w moich biodrach i i wstałam. Co ja robię? Co on sobie myśli? Zmieniłam się! Zaczęłam skakać i biegać w kółko użyłam szybkości a on nie spadł tak jak ostatnio tylko uderzył mnie patyki em w głowę a z niej zaczęła lecieć krew. Wreszcie rzuciłam się niespodziewanie na plecy a on spadł. Skoczyłam na niego i rozszarpałam go, nie wiedziałam co robiłam nagle jakby to nie byłam ja z krzaków wyszła Avatari i zaczęła coś mówić, nie zdążyła dojść do połowy zdania bo na nią ryknęłam i rzuciłam się. Zadrapałam ją tylko raz w nogę lecz ta natychmiast się zagoiła, zaś ona mi zadała szesnaście obwarzeń i zaczęłam być wściekła Spech poleciał do mnie i zaczął uspokajać zadrapałam go w lewe skrzydło i zaczęłam wracać do siebie.
- Co się stało? Speech!!!-krzyknęłam
- Dostałaś furii-powiedziała Avatari
- Ach tej, bardzo przepraszam zawsze tak reaguje gdy widzę Godryka- powiedziałam smutno
- Godryka?
- Tak mojego trenera
- Ach ale uratowałaś stado przed końcem bo gdybyś nie skoczyła na dwóch uciekających oni donieśli by innym.
- To i tak moja wina bo wyskoczyłam z krzaka. Jestem do niczego.
- Wcale nie ja podobnie walczę jak widzę ludzi też mam takie napady furii -wystraszyłam się gdy z krzaków zaczął wychodzić lew
- A Naomi to Weed- powiedziała Avatari
- Avatari gdzie Speech?!- rozglądałam się i zobaczyłam leżącego ze złamanym skrzydłem
- O mój boże Speech tak cię przepraszam-dałam mu wejść na mój grzbiet-do kogo najbliżej?


Avatari

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz