sobota, 1 grudnia 2018

Od Akiry C.D Orion

Nie chciałam być aż tak niemiła. Cóż, czasem wychodzi samo z siebie i nawet tego nie zauważam. Zdarza się. Chyba najwyraźniej uraziłam tygrysa...
- Nie zastanawiam się długo nad komentarzami, które są autentycznymi faktami-powiedziałam po chwili i odwróciłam się na plecy na gałęzi. Samiec położył się w to samo miejsce, gdzie wcześniej. Serio? Tutaj? Naprawdę. Ktoś tu sobie to miejsce zaklepał wcześniej.
- Jak już tutaj jesteś i ja ci się przedstawiłam, może uczynisz to samo, pasiasty kotku? - spytałam, przyglądając się pazurom. Tygrys spoglądnął na mnie, po czym znów położył łeb. - Ta, też nie mam ochoty na rozmowę z tobą-zeskoczyłam na te słowa z gałęzi. Spadło kilka liści. Zaczęłam się oddalać, nie spoglądając na niego i po chwili usłyszałam za sobą jedno słowo:
- Orion.
- Cudownie-odparłam z sarkazmem i uśmiechnęłam się w duchu. Odwróciłam się na te słowa, chcąc zmierzać w inną stronę. Wyczytałam w jego myślach i zdziwienie. ''Kim ty jesteś istoto i czy należysz do stada?'' - takie pytanie sobie zadał. ''Kto ci to zrobił na głowie?'' - drugie. ''Dlaczego jesteś taka zawistna?'' - ostatnie. Oczywiście na każde z nich potrafię odpowiedzieć; szkoda tylko, że nie zadał mi ich wprost. Stwierdziłam, że nie będę marnować dalej dnia dla kogoś, kto zachowuje się mało ciekawie. Postanowiłam znaleźć więc jakieś lepsze zajęcie, takie jak na przykład jedzenie. To bardzo dobre rozwiązanie. W sumie głodna się zrobiłam w to późne popołudnie.
- Wiesz, ja już sobie idę. Mam ciekawsze zajęcia. Ty pewnie też. Nie musimy sobie wchodzić w drogę- odparłam. - Szkoda mej uwagi. Miłej zabawy, Orionie. Zaczęłam zmierzać w stronę sawanny, by odnaleźć coś dorodnego nadającego się do dorwania. Zebr było tu w bród, idealnie. Wszystkie w jednym miejscu. Niewielkie stadko; wypatrzyłam jakąś klacz oddaloną o mniej więcej 20 metrów i skubiącą kępki pod drzewem. Zakradłam się, zamieniając w czarny, rozmywający się proch; nie zauważyła mnie. W pewnym momencie obleciałam ją. Zarżała cicho. Zjawiłam się przed nią. Skontrolowałam myślami i zarzuciłam w bok; walnęła o ziemię siłą mego umysłu. Nie mogła się podnieść i zanim wydusiła z siebie cokolwiek, poraniłam ją rogiem, po czym szybko umarła przez jego substancję. Kolacja gotowa. Przypomniał mi się teraz dzisiejszy fail Oriona, gdy łapał antylopę. Może teraz spróbuje się pofatygować, by złapać jedną z tych dorodnych zebr, a nie leniwieć się głodnym pod drzewem? W sumie normalny osobnik z wyrzutami sumienia zaproponowałby jedzenie za swoje ''niemiłe i sarkastyczne'' zachowanie. Ja nie mam takich wyrzutów, bo to w sumie u mnie to normalne, więc nie muszę nic dawać. Zajadałam się zebrą, po czym na horyzoncie dostrzegłam mojego znajomego tygryska-Oriona. Zakradał się w stronę zebr, poddając się drugiej dzisiejszej próbie złapania jedzenia.



Orion ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz