sobota, 1 grudnia 2018

Od Oriona C.D Akiry

- Idź w cholerę!- szepnąłem, gdy dziwna rogata samica odchodziła. Czułem wciąż głód nie do wytrzymania... wstałem więc i poszedłem w stronę małej grupy zebr. Jednak na skraju łąki widziałem tą rogatą samicę, jedzącą końskie mięso. Od razu zniechęciło mnie to do dalszego polowania. Wycofałem się powoli, po czym zrezygnowany wróciłem do jaskini do swoich pacjentów. Wracając do jaskini, poczułem zapach krwi... mięsa... Dandelion złapała dla siebie kilka myszek polnych.
- Dandelion, proszę, podziel się ze mną.
 Sówka spojrzała na mnie, kłapnęła kilka razy dziobem, łykając martwą myszkę, po czym złapała za kolejną i rzuciła nią w moją stronę. W jednej sekundzie złapałem myszkę w powietrzu. Mimo że mało mięsa, starałem sobie wmówić, że tyle powinno mi wystarczyć. Dandelion rzuciła mi jeszcze jedną, po czym wróciłem do pacjentów. Nagle przyniesiono mi kolejną pacjentkę i to była... ta rogata samica, która wiła się bólu. Wyła wręcz, jakby ktoś wywiercił jej dziurę w brzuchu od wewnątrz.
- No proszę, kogo my tu mamy- burknąłem, gdy samica wylądowała na moim stole.
- Ughhhh!!!- wydała z siebie tylko jęknięcie.
- Co jej jest?- zapytałem kota, który przyniósł ją do mnie.
- Prawdopodobnie została kopnięta z dużą siłą w brzuch, przez oszalałą zebrę, która zobaczyła trupa swojego pobratymca. Zebra wpadła w szał.
- Rozumiem- odparłem i spojrzałem na siny brzuch samicy.- Dandelion, podaj jej środek znieczulający i narkozę... podejrzewam, że żebra poszły się pieprzyć przy takim kopniaku, podaj jeszcze glukozę. Dandelion spełniła to, o co ją prosiłem. Akira wpadła w sen narkozy i niestety... musiałem ją zacząć kroić... Kopniak totalnie rozwalił samicy klatkę piersiową, poranione płuca i inne ważne narządy... cholera, tutaj będzie potrzebne coś więcej. Dandelion pod moim rozkazem poleciała po Delgado... sam nie dam rady. Pod jego nieobecność wyjąłem odłamki żeber, musiałem coś robić, aby zespolić ze sobą kości...  Delgado przybył niebawem i oboje poskładaliśmy samicę do kupy.
- Cholera jasna- mruknąłem cicho- dzięki Delgado.
Kot kiwnął głową.
- Nie ma za co. Medycy muszą sobie pomagać- i wrócił do siebie i swoich pacjentów.
Narkoza przestawała działać, a samica wybudzać.


Akira?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz