sobota, 1 grudnia 2018

Od Weed'a C.D Korianny

Spojrzałem z ulgą na Kosmitę i na Koranne.
- Jesteś najukochańsza na świecie ! - polizałem ją w pyszczek po czym wybiegłem z jaskini.
Ruszyłem na polowanie musiałem coś dużego upolować, śledziłem stado gnu, gdy nadarzyła się okazja zaatakowałem potężnego byka. Był wielki spokojnie starczy dla jednego lwa na ponad tydzień jak nie więcej. Zabrałem zdobycz ze sobą do jaskini i położyłem na końcu groty.
Kori nic się nie odzywała nie chciała obudzić kosmity.
- Kochanie ... zostawiam Ci o to te gnu abys ie musiała opuszczać jaskini przez jakiś czas.
- Że co ?
- Kilka dni może dłużej - powiedziałem te nieco dłużej bardzo cicho.
- Chyba żartujesz !
- Muszę ogarnąć misje, stado nie może wiedzieć o Kosmicie .
- Też mam swoją pracę ... nie będę z nim siedzieć.
- Chcesz aby mnie wywalili na zbity pysk, albo zabili tego szkraba bo ja nie.
- Ja też nie, ale chcesz mnie tutaj zostawić na dłuższy czas mam go ukrywać, ale nie myślisz o mnie bo masz swoją misję?
- Nie unoś się skarbie bo obudzisz go ... Kori wynagrodzę Ci to załatwię, że nie będziesz musiała wykonywać swojego obowiązku do póki nie wrócę.
- Uważasz, że moja praca jest mniej ważna ?
- Nie ale ...
- Ale co ?
- Jestem jedynym wojownikiem zrozum ...
Kori milczała chwilę, a ja cóż wybiegłem z jaskini, pogadałem z Delgado a potem z Avatari zwalniając samicę z obowiązków.
Ruszyłem więc znowu do wioski Plemienia Krwawego Wodospadu.
Gdy zapadła noc prześlizgnąłem się i zacząłem szukać, jednak nic nie znalazłem. Rankiem uciekłem z obozu i ruszyłem na tereny drugiego plemienia. Dotarłem na miejsce w południe i odpoczywałem do zapadnięcia zmroku. Wkradłem się na teren plemienia Czarnego Kanionu, miałem nieco więcej szczęścia. Człowoiek wyglądał na wybitnie inteligentnego więc postanowiłem go śledzić. Nagle wszedł do namiotu i otworzył klapę. Czekałem aż wyjdzie ale zrobił to dopiero nad ranem. Wtedy wślizgnąłem się i zobaczyłem coś strasznego. Martwe dzikie koty, oraz zmutowane bestie w klatkach.
Pierwszy raz nie wiedziałem co robić. Nie mogłem zniszczyć tego miejsca nie sam. Nagle włączył się alarm, ktoś zbiegł na dół. Usiłowałem się schować wtopić w tłum, po prostu udawałem martwego.
Człowiek dokładnie przeszedł pomieszczenie, zamknąłem oczy i przestałem oddychać na kilka chwil. Udało się, wyszedł rozejrzałem się po pomieszczeniu i czekałem na okazję. Gdy taka się trafiła wyślizgnąłem się z laboratorium i wróciłem do stada. Opowiedziałem wszystko Avatari która nie była zachwycona, gdyż nie zniszczyłem owego miejsca. Gdy wychodziłem z jaskini mruknęła coś w moją stronę
- Znam twój sekret ... -szepnęła.
Zrobiło mi się słabo spojrzałem na nią, ale uśmiechnęła się tylko.
- Zakochałeś się !
- Co ?? Nie !! - wyparłem się.
- Czemu kłamiesz ?
- Nie mam czasu na miłość, nie zakochałem się jasne. - ryknąłem i wróciłem do swojej jaskini
- Cześć jak żyjesz ? - zajrzałem do jaskini ale nikogo tam nie było ...
Wybiegłem od razu szukać samicy i kosmity miałem setki złych myśli.

Korianna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz